|
|
|
|
|
Radio France internationale,
polnisch, 04/11/2009 |
Piotr Kamiński |
Kaufmann: dźwięk i obraz
|
Wiele lat upłynęło, wiele trzeba było pracy i
cierpliwości, by Jonas Kaufmann stał się tym, co mu od lat przepowiadano :
jedną z największych gwiazd wokalistyki światowej. A przecież mogło być
dokładnie odwrotnie, gdyż takiej sumy zalet i talentów nie spotyka się
często, a doświadczenie uczy, że im ich więcej, tym łatwiej je zmarnować. |
|
Głos
się dostaje od Bozi, ale potem trzeba z niego zrobić instrument i to się
Kaufmannowi udało jak mało komu w dzisiejszych czasach. Muzykalność i
wykonawczą inteligencję kształci się latami, posuwając się roztropnie i
przezornie od ról mniejszych i lżejszych, do wielkich i pierwszoplanowych.
No, a kiedy jeszcze wygląda się tak, jak wygląda Kaufmann, to nic
łatwiejszego, niż dostać głupiego rozumu.
Po latach skromnej kariery, związanej z Zurychem, w lipcu zaśpiewał w
Monachium swojego pierwszego Lohengrina. Przedstawienie było podłe,
ale śpiewał go bajecznie, subtelnie i mądrze, jak nikt chyba od czasu
wielkich tenorów z lat trzydziestych i czterdziestych z Franzem Völkerem na
czele.
Równocześnie ukazała się druga płyta recitalowa z romantycznym repertuarem
niemieckim, do którego nadaje się najlepiej: Mozart, Beethoven, Schubert i
Wagner. Ucha od tego oderwać niesposób. Już wkrótce czeka go pierwszy
Zygmunt w Walkirii. Oby wypadł tak pięknie, jak to obiecuje fragment
umieszczony na płycie. Jonas Kaufmann, Orkiestra Kameralna im. Mahlera i
Claudio Abbado. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|